Historię pana Bronisława Andrysa z Trzebielina opisał niedawno Dziennik Bałtycki. Mężczyzna kilka lat temu miał amputowane obie nogi i musi jeździć na wózku. Do tego trzy razy w tygodniu jeździ na dializę.

Wcześniej musiał prosić o pomoc sąsiada i pracowników karetki. Z wózkiem jednak waży aż 120 kg i znoszenie go było bardzo uciążliwe.

W końcu pan Bronisław napisał wniosek o dofinansowanie do budowy windy, którą mógłby samodzielnie zjeżdżać na dół.

Bezduszne przepisy

W marcu mężczyzna złożył wniosek. Nie mogąc czekać na odpowiedź z urzędu poprosił kolegę o skonstruowanie prowizorycznej windy, którą zjeżdża ze swojego balkonu na parterze. Nie jest jednak ona ani wygodna w obsłudze, ani zbyt bezpieczna.

fot. Maria Sowisło / Dziennik Bałtycki

Urzędnicy z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Bytowie, którzy przyjechali sprawdzić wniosek uznali jednak, że panu Bronisławowi nie należy się dofinansowanie.

"Przepisy są jasne. Nie możemy przyznawać dofinansowania na coś, co jest wykonane" – tłumaczy kierowniczka Działu Rehabilitacji Społecznej Osób Niepełnosprawnych w PCPR-ze.

Wniosek musiałby zostać napisany na dofinansowanie naprawy innych elementów istniejącej już windy.

Przypomnij sobie o: Rozpoczął się sezon kąpielowy. Jakie środki ostrożności obowiązują w Trójmieście

Jak informował portal Życie Gdańsk: Członkowie komisji wyborczych rezygnują. Czy pracownicy są dobrze zabezpieczeni przed koronawirusem

Portal Życie pisał również o: Zamieszanie z głosowanie korespondencyjnym. Jeden z pakietów dotarł pod nie ten adres